Because you have only one chance to change your life to eternal, you can have love, friends and fame, don't miss your chance.



czwartek, 10 października 2013

EGfBTR 24 - The city is Ours

Helllo cały dzień dzisiaj męczyła ten odcinek więc mam nadzieję,dla że oceniacie moje starania :D

Pomoc Logana przynosiła niesamowite skutki. Czułam się coraz lepiej, a w szkole dostawałam lepsze oceny. Tak, jak wrócę do L.A. muszę podziękować Jamesowi.
Dzisiaj obiecałam Loganowi, ze pokaże mu "moje miasto". Wstałam założyłam taki czadowy strój:




Stanęłam przed oknem. Przed bramą zaparkował jakiś samochód (dobrze mi już znany), a po chwili wysiadł z niego Logan. Wzięłam torbę i krzycząc jeszcze rodzicom "cześć" wybiegłam z domu. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęła za sobą nawet się nie zatrzymując. Po chwili jednak on stanął przyciągając mnie do siebie.
-Dokąd tak biegniemy? Samochód jest tam!
-nie będziemy nim jechać. Pojedziemy naszym kochanym MPK ♥
-czy mam się bać?
-o tak.

Po 20 minutach wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do centrum handlowego manufaktura XD.
-Pokazując mi miasto postanowiłaś mi pokazać sklep?!
-to nie jest zwykłe centrum handlowe, to jest miejsce historyczne! Dawna fabryka tkanin Izraela Poznańskiego! Tam obok jest jego pałac!
-Czyli jednak czegoś się uczysz...
-BARDZO ŚMIESZNE.
-wiem o tym.
Weszliśmy do środka. Długi czas łaziliśmy bez celu. Kiedy zatrzymaliśmy się przed wystawą sklepu Swarovskiego, zobaczyłam cudowny różowy wisiorek w kształcie serca. Był piękny. Logan to chyba zauważył.
Potem poszliśmy do parku. Mieliśmy pecha, bo po 10 minutach zaatakowało nas stado fanek. Pchały się na Logana. Musiałam coś z tym zrobić.
-Hej dziewczyny! To nie jest ten Logan Henderson!
-Ej patrzcie! To jest Riviera Candy! dziewczyna Jamesa!
-Nie yyy...
-Chodzisz teraz z Loganem?
-Nie to nie tak! To nie jest Logan, a ja nie jestem Riviera.

W końcu udało się nam wykręcić. Fanki sobie poszły, a my mogliśmy wracać do domu.
-Widzisz ile fanów tu macie? A po mimo tego nigdy nie przyjechaliście tu na koncert...
-Chyba to zmienimy, ej, a... mam dla ciebie prezent...
-Serio?
Logan wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, dał mi je, a ja po otwarciu zobaczyłam to:
-Skąd wiedziałeś???
Nie mogłam w to uwierzyć, kupił mi ten wymarzony wisiorek!
-Wiedziałem
-Dziękuje!
Natychmiast go przytuliłam. Nie wiem czemu, ale w jego ramionach czułam się szczęśliwa i bezpieczna, mogło by już tak zostać. Chociaż nie, przecież to James był najważniejszy...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz