Because you have only one chance to change your life to eternal, you can have love, friends and fame, don't miss your chance.



czwartek, 30 maja 2013

EGfBTR 10 - Janette

Siemacie! :D Przez weekend powinny się pojawić fotki bohaterów :) ale teraz nie będę przynudzać bo nie bardzo jest o czym xd więc zapraszam na kolejny odcinek, ostrzegam, że tak jak ostatnio, mogą znajdywać się tutaj nie wyjaśnione informacje, ale spokojnie, wszystko w swoim czasie przestanie być zagadkowe xD no a teraz epizodzik:

Usiedliśmy na kanapie. Starałam się unikać wzroku Logana, ale to było prawie niemożliwe. Miał takie piękne oczy. James oczywiscie cały czas mnie obejmował i zasłaniał Hedersona, ale to nawet i lepiej. No bo skoro miałam wspaniałego chłopaka, to po co miałam patrzeć na kogoś kto mnie nie chciał? Logan jest tylko przyjacielem. I koniec!
Gadało nam się bardzo przyjemnie. Mieliśmy tyle wspólnego. To samo poczucie humoru. Te same szalone pomysły.
-Kocham was chłopaki!- powiedziałam śmiejac się razem z nimi, a James spytał:
-Ale mnie to chyba najbardziej?
-Tak, James, ciebie kocham najbardziej.
Było tak wesoło i przyjemnie, czemu nie mogło tak zostać?

Po jakiejś godzinie, ktoś zapukał do drzwi. Od razu wiedziałam, że to nie wróży nic dobrego.
-Wiem, że tu jesteście! Widziałem na parkingu auto Jamesa! Jeżeli złamaliście zasady to pożałujecie tego!
-Słuchajcie- szepnęłam- mam pomysł!
Chwyciłam mój plecaczek i Logana, po czym zacianęłam go do łązienki. Zamknęłam drzwi. Zdjełam chłopakowi koszulkę, co jak zauważyłam (nie miałam z tym problemu) troche mu się spodobało. A następnie sama zdjęłam jeansy i koszulkę. Ubrałam się w czarny szlafrok, który leżał obok prysznica. Henderson cały czas mnie obserwował. Nałożyłam na twarz tonę białego pudru, umalowałam usta czerwoną szminką, a po lewej stronie ust domalowałam zgrabny pieprzyk. Na głowe włożyłam peruke z blond loków.

 
Usłyszałam jak Goodman wchodzi do pokoju. Pytał o Logana. I o mnie. Wziełam głęboki wdech i powoli otworzyłam drzwi słodko się śmiejąc. Kiedy tylko spojrzałam na resztę, uśmiech zniknął z mej twarzy.
-Logan kochanie, mówiłeś, ze nikogo nie będzie- rzekłam z francuskim akcentem, udając lekkie zmieszanie- bonjour!
-Przestań się wygłupiać Riviera i ubierz się!- rozpoznał mnie, G-Man był dobry, ale ja lepsza...
-Nie rozumiem, monsieur, jestem Janette
Naprawdę dobrze szło mi udawanie francuski, bo Arthur zaczął się wycofywać.
-Przepraszam, pardon, ale co panienka robiła w łazience u chłopców?
-O, oui, oui, my yyy...
-Rozumiem, Logan lubi bawić się pod prysznicem z francuskimi fankami wampirów...
-To mnie bardzo pobudza- dodał Logan, obejmujac mnie.
-Nie wiem, dlaczego pomysłałem, że mogłaby panienka być Rivierą, przecież James by chyba wyszedł z siebie i stanął obok, gdyby dowiedział się, że jej się podoba Logan... haha... ups.
Kiedy tylko spostrzegł Jamesa tuż za sobą, od razu pożegnał się i wyszedł. 5 minut później zdjęłam perukę. A James zaczął się denerwować.
-Jak to podoba ci się Logan?!
-Nie James, to nie tak... ja... ja nigdy nie mogłabym się w nim zakochać- odparłam, zauważyłam, że te słowa sprawiły Hendersonowi ból, ale ja też cierpiałam, przez niego, to jest zemsta.
-Wierzę ci.

Jestem ogromnie dumna z tego, że posłuchałam swojej intuicji i wziełam zestaw do charakteryzacji, kidy szłam do chłopaków. Gdybym tego nie zrobiła, to zapewne teraz siedziałabym w samolocie powrotnym do Polski. Na szczęście udało mi się wybrnąć z tej beznadziejnej sytuacji.
Jedna tylko myśl nie dawała mi spokoju. Mianowicie: Logan. Widziałam, że moje słowa go zabolały, chciaż nie wiem dlaczego. Myślałam, że wszystko było już jasne. Jak widać nie. Muszę z nim o tym pogadać i chyba nawet... przeprosić...

Podobało się? Co sądzicie na temat zabawowych upodobań Logana? xD

wtorek, 28 maja 2013

EGfBTR 9 - Little Lie

Łelkam! :D Ostatnio sobie spojrzałam, a tu wejścia nie tylko z Polski, ale i z: Malezji, Rosji, Ukrainy, Niemiec no i nawet z USA! Hahah :) Nie długo wrzucę pierwszy odcinek specjalny ;) bo w dzisiejszym będzie dość zagadkowy moment :) Mam nadzieję, że sie wam spodoba,  zapraszam też na mój profil na twitterze zapraszam ;) a teraz prosze:

Ledwo weszłam do pokoju od razu rzuciłam się na łóżko. Byłam tak zmęczona. Dziewczyny podobnie. Prawie cały dzień pracowałyśmy, ale nagrałyśmy dwie piosenki. Od 12.00 do 19.00. To było męczące tak na pierwszy raz. Co chwila spoglądałam na telefon. Niestety nie uszło to uwadze dziewczyn, które od razu chciały wiedzieć wszystko.
-Na co tak czekasz i czemu tak się jarzysz???!!!
-Na nic
-Czyżby Roman zadzwonił?
-Nie
Nawet jeżeli teraz by zadzwonił to to by już niczego nie zmieniło, nie chciałam go widzieć i już dawno o nim zapomniałam teraz liczył się tylko James.
Wstałam z łóżka i wzięłam butelkę soku ze stolika i w tym samym momencie zadzwonil mój telefon. Wszystkie spojrzałyśmy po sobie i z wojennym okrzykiem rzuciłyśmy się w kierunku mojej komórki. Na moje nieszczęście wpadła w ręce Camille.
^Halo?...Mówi Cami, a ty kim jesteś?... Ahh nie poznałam cię James!... Riv? Jest w łazience, poczekaj...
-Oddaj mi to!- wrzasnęłam wyrywając jej telefon z ręki.
^Hej skarbie, mogę tak do ciebie mówić? Czy skończylismy na jednym pocałunku? Tym który ty zaczęłaś
^Mów jak chcesz byleby pieszczotliwie
^Przyjdź jutro o 13.30 do B14 poznasz bliżej moich przyjaciół
^Z chęcią
^Miłych snów kochanie
^I wzajemnie
Dziewczyny cały czas podsłuchiwały i dlatego kiedy tylko wyłączyłam telefon one zaczęły piszczeć jak szalone. Potem przez 2 godziny wypytywały mnie o to jak to się stało, gdzie i czy się całowaliśmy. Niestety spytały też czy to był mój pierwszy pocałunek. To pytanie mnie zestresowało, ale w końcu powiedziałam, że tak. L.A. powoduje, że okłamuję przyjaciółki. No super. Ale to nie moja wina, że niektóre rzeczy dzieją sie tak szybko i chciałoby się zapomnieć o nich. Że los czasem wybiera nam drogę, która nie jest najlepsza, ale daje dreszcz przyjemności. Nie mogę powiedzieć Jamesowi o tym co się stało...

Obudziłam się o 12.55. I przypomniałam sobie, że za 35 minut jestem umówiona. Cholera. W 20 minut umyłam się, umalowałam i uczesałam. Ubrałam się w czarny top, conversy w tym samym kolorze, ciemno różowe rurki i czarną czapkę w stylu Kendalla. Wzięłam też czarne, małe kolczyki wkręty, srebrny wisiorek z kartami i okulary przeciwsłoneczne. Na ramie założyłam mały plecaczek wypełniony rzeczami "tak na wszelki wypadek".

Julie brzdąkała coś cicho na gitarze, a Cam trzymała jej nuty, widać było, że bardzo ją to zajęcie nudziło. Miałam jeszcze 10 minut. to niebywałe, że zrobiłam tyle rzeczy w zaledwie 25 minut. I'M THE MASTER!
Wyjrzałam przez okno. Zauważyłam, że na parking wjechał bordowy Peugeot James'a. Po chwili wyżej wymieniony wysiadł z niego i skierował się w stronę budynku. Mhm... mój książe nadjechał w swojej karocy.
-Ah, kochanie - szepnęłam sama do siebie. Moje życie ulega zmianie. Los Angeles dało mi miłość i przyjaciół, może kiedyś da mi też sławe.
W końcu wyszłam z pokoju, olewając ciekawskie i lekko zdziwione spojrzenia dziewczyn.

Kilka minut później stałam pod drzwiami pokoju B14, zastanawiałam się czy pukać czy nawiać, ale cóż James był (przynajmniej w moim mniemaniu) moim chłopakiem. Nie wypadałoby nie przyjść. W zasadzie to już ich znam, wiem kiedy się urodzili i gdzie, znam ich drugie imiona, tak więc troche tego jest.
Zapukałam. Otworzył mi James, szeroko się uśmiechając. Weszłam do środka. Na kanapie siedzieli Kendall i Carlos. Po chwili do pokoju wszedł również Logan. Kiedy tylko mnie zobaczył uśmiechnął się promiennie...

I co? Macie już jakieś swoje domysły co takiego ukrywa Riviera? I czemu nie chce o tym powiedzieć dziewczynom i Jamesowi? Piszcie w komentach co sądzicie ;)

niedziela, 26 maja 2013

EGfBTR 8 - Broken Rules

Elo! :D Jak tam prezenty dla mam? Ja dla swojej zrobiłam śniadanie do łóżka ;D A wy? Odcinki będę dodawać tak często jak się da, różnie to będzie ;) W postach będę też zamieszczać foty ich ubrań i pokojów bądź miejsc. Mam dla was fote pokoju, w którym mieszkają dziewczyny, zapomniałam go dodać wcześniej, oto on:

Mam takie pytanko, Cat, gdzie są odcinki ja się pytam?! Wiem, ze napisałaś już do 30 i piszesz dalej w tym swoim zeszycie, ach pierdoło chyba naprawdę pomogę ci to przepisywać xD
No a teraz zapraszam na nowy odcinek:

Obudziłam się o 10.25. Usiadłam na łóżku i rozejrzałam się. Nikogo nie było. Za oknem swieciło słońce. Postanowiłam się później przejść, Goodman na pewno sie nie skapnie xD Ubrałam się w fioletową sukienkę i brązowe kozaczki z ćwiekowanymi paseczkami i usiadłam do komputera.

Włączyłam skype i gadu, po czym poszłam do łazienki. Kiedy z niej wychodziłam usłyszałam, że ktoś na skypie się do mnie dobija. Cholera. Szybko podbiegłam do komputera i odebrałam. Oczom nie wierzę! Zadzwonił do mnie mój najlepszy przyjaciel Oliwer!
-Cześć! Co słychać!?- zaczęłam przeszczęśliwa widząc go. Oliwer chodził ze mną do gimnazjum, ale jakieś dwa tygodnie przede mną wyjechał do Londynu, gdyż stamtąd pochodzi, ale na co dzień mieszka w Polsce, nie daleko mnie. Jest moim najlepszym przyjacielem, jeżeli potrzebuje pogadać o problemch ide do niego, a jezeli chce pogadać o pierdołach ide do niego xD
-Witaj! W sumie nic ciekawego, wróciłem sobie wczoraj do Polski, a tam zdziwienie! Ciebie nie ma!
-A no bo jestem w L.A.! Robie kariere! Za dwa tygodnie wracam, będziesz jeszcze?
-Jasne, zostaje tu do wakacji, czekam na ciebie, muszę już lecieć, powodzenia w karierze! Papa!
Wyłączyłam komputer i wyszłam z domu.

Słońce grzało, było pięknie. Szłam przed siebie nie patrząc nawet dokąd. haha. Jestem zajebista. Dopiero po chwili spostrzegłam się, że doszłam do Sunset Boulevard
i nie wiem jak wócić, a to oznacza, że ZGUBIŁAM SIĘ! Nie mogłam zadzwonić do Goodmana, bo złamałam zasady, do dziewczyn też nie, bo one mu powiedzą. Falcona za bardzo wkurza młodzież, a ja nikogo więcej tu nie znam. Jestem udupiona.
Weszłam do centrum handlowego i usiadłam przy pierwszym lepszym stoliku. Nic tutaj nie było takie same jak w Polsce. Kochałam to miasto, ale musiałam przestudiować mapy Los Angeles, żeby więcej się nie zgubić.
Nagle ktoś stanął obok mojego stolika. Podniosłam wzrok. To to to to to był...!
-Ty ty ty ty jesteś... James Mas...!
-Cicho!- uciszał mnie ciągnąc za sobą za ściane i
zatykając mi usta.- prosze nie wrzeszcz Riviera, uspokój się, nie chce mieć teraz na głowie tabunu fanek.
-Dobra, James, ale co ty tu robisz?- spytałam podejrzliwie, a on troche zmieszał.
-Ja cię nie śledziłem, nie niby po co?
-Ale ja niczego nie sugeruje
-To dobrze!
Zaśmialiśmy się, a mój telefon zadzwonił. O cholera. Odebrałam.
^Riviera? Proszę abyś za równo 5 minut była w studiu.
^Ale że za ile?!
^Czy to jest jakiś problem? Przecież hotel jest bardzo blisko.
^Tak, zaraz będę
Smętnie schowałam telefon, a James spojarzał na mnie pytająco.
-Muszę się w 5 min. znaleźć w studiu, a nawet nie wiem gdzie jestem!
Przytuliłam się do niego smutna. To jak położył swoje ręce na mojej tali i delikatnie głaskał plecy, wywołało u mnie drobny dreszcz przyjemności.
-Zawiozę cię
-No to idziemy!- krzyknęłam ciągnąc go za sobą.

Dokładnie 5 minut później byliśmy pod biurem, a ja cieszyłam się jak głupia.
-Jak mogę ci się odwdzięczyć?
-Będzie spoko jak dasz mi buziaka
Zaśmialismy się, ale pochyliłam się, a nasze usta złączyły się w czułym pocałunku. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-Zadzwoń wieczorem - powiedziałam dając mu karteczkę z numerem
-A nie masz czasem zakazu?
-I tak już dzisiaj złamałam połowe zasad, jedna mniej czy więcej nie zrobi mi różnicy.- odparłam wzruszając ramionami i wysiadłam, po czym jak najszybciej pobiegłam do studia.

Ahahahahh! Co sądzicie? A co wy byście zrobili jakbyście się zaochali w chłopaku starszym o 6-7 lat? A i jeszcze jedno info na turkusowo ze znakiem ^ będę pisać rozmowy telefoniczne ;)


sobota, 25 maja 2013

EGfBTR 7 - Big Time Meeting

Siemano! Wiem, że wczoraj wstawiałam nowy odcinek, ale mam przypływ weny i teraz pisze już 8, ale na razie mamy 7 odrobinę dłuższy niż zazwyczaj, na foty bohaterów musicie poczekać jeszcze trochę ;/ ale spoko już nie długo, a teraz zapraszam:

Przez uchylone drzwi zajrzałam do środka. Za szybą stali czterej przystojniacy. Od razu ich poznałam, po mimo iż stali tyłem do mnie. Kendall, James, Logan i Carlos. Śpiewali piosenkę "Time of our life". Serce zaczęło mi mocno walić. Moi idole stali tylko kilka metrów ode mnie i śpiewali! Słyszałam ich na żywo! Czy moze być lepiej?! Już pierwszego dnia dzieją się takie cuda! Przez myśl przemknęła mi opcja wejscia tam i przedstawienia się, ale co jak będę miała kłopoty? Nie jestem aż tak odważna.
-Co ty robisz?- usłyszałam za sobą głos Julie i aż podskoczyłam.
-Tam, tam! tam są Big Time Rush!- pisnęłam próbujac się opanować.
-Pokaż!- entuzjastycznie powiedział Camille uśmiechając się, po czym obie wepchnęły się na mnie. Patrzyłyśmy z niedowierzaniem, kiedy nagle drzwi zaczęły się ode mnie odsuwać, a dziewczyny puściły mnie, przez co wpadłam do pokoju, same natymiast się schowały. Rozległ się huk, a ja zderzyłam się z podłogą. Zrobiło sie cicho. Natychmiast zaczęłam pocierać bolące czoło. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, ze ktoś stoi przede mną. Natychmiast zaczęłam sie czołgać do tyłu z zamierem ucieczki, ale Kendall złapał mnie, podniósł i przycisnął do siebie. Spojrzałam na nich i kretyńsko się uśmiechnęłam.
-Noo część, chłopaki, co tam słychać- zaczęłam nie pewnie, a oni wymienili zdziwione spojrzenia. Niepostrzeżenie wyjęłam telefon i cyknęłam sobie fotkę z blondynem, który na chwilę stracił orientację, a ja szybko się wyrwałam, ale oni zagrodzili mi wyjście, przez co wpadłam w ramiona Logana, a wyglądało to tak jakbyśmy się przytulali. Henderson odwrócił mnie, a Carlos spytał:
-Kim jesteś?
-I dlaczego tu jesteś?- dodał Logan, a ja na niego spojrzałam, na żywo był jeszcze ładniejszy. O mój Boże! Byłam w ramionach LOGANA HENDERSONA!
-Cóż ja jestem...- zaczęłam, ale nagle do pokoju wszedł Goodman ze swoja świtą i tymi zdradzieckimi babami! Już ja się z nimi policzę! Jak mogły mnie tak zostawić?!
-Riviera, tu jesteś- rzekł, a ja z przepraszającym uśmiechem, pomachałam mu- widzę, że poznałaś juz pieski Falcona, miło, ale musicie poznać jeszcze pare zasad, które będą was obowiazywały przez te 2 tygodnie
Przerażał mnie sposób w jaki on mówił, nie dało się wyczuć czy się cieszy, czy jest zły, mówił tak bez uczuć.
-G-Man, kim one są?- zapytał Carlos, wskazując na naszą trójkę.
-Pytanie powinno brzmieć raczej , czemu ta laska nie jest moja- powiedział James, wskazujac na mnie z uśmiechem, a ja odwzajemniłam uśmiech.
-Taa... to jest nowy girlsband, na którym zarobie miliony, Carlos nie nazywaj mnie G-Man, a ty James odwróć wzrok od Riviery. Natomiast co do was- zwrócił się w naszym kierunku- Zapraszam za mną.
Posłusznie poszłyśmy za nim do jego gabinetu.

Arthur rozsiadł się w swoim fotelu i spojrzał na nas. Przyznam, że troche mnie to wystraszyło. Brr...!
-Drogie panie, przez te 2 tygodnie macie ostro pracować, a nie bawic się, dlatego mam dla was pare zakazów. 1.Nie wolno wam oddalać się z okręgu studia i hotelu, 2. Nie wolno wam widywać się z Big Time Rush, 3. NIe wolno wam...
-Czemu akurat BTR- spytałam przerywając mu.
-bo macie marne szanse na spotkanie innych gwiazd, ale jakby co chodzi o wszystkich słwnych, no dalej, 3. Nie wolno wam gadać ani się kontaktować z Big Time Rush, 5. Nie wolno wam randkować z Big Time Rush- przy piątej zasadzie spojrzał na mnie a to mnie odrobine zdziwiło- i na koniec 6. stawiacie się w studiu na każde zawołanie, czy to jest jasne?
-Jasne- odpowiedziałyśmy chórem.
-Wspaniale! Możecie iść- na jego twarzy zagościł uśmiech, a my wyszłysmy ponuro z jego gabinetu. Pod drzwiami stali chłopcy i podsłuchiwali, kiedy nas zobaczyli, zaczeli gwizdać i patrzeć w sufit, z nadzieją, ze nie zwrócimy na to uwagi, ja jednak szepnęłam:
-I co fajnie się podsłuchiwało?
-Nawet nie wiesz jak bardzo wkurzają mnie te zakazy- powiedział James, ale ja go olałam, chociaż jego słowa wywołały u mnie przyjemny dreszcz. Mmhm... Po chwili jednak wróciłam do gabinetu.
-Dlaczego spojrzał pan na mnie mówić o zasadzie 5?- spytałam, z nadzieją, że usłyszę "tak po prostu", ale nie...
-Wiemy o was wszystko, jesteś straszna flirciarą i ich wielką fanką, uwielbiasz Logana, jesteś w jego typie i wzajemnie, Carlos lubi zabawne dziewczyny, które lubią corndogi, Kendall chciałby chodzić z kimś pomysłowym i szalonym, a ponad to wpadłaś Jamesowi w oko dzięki urodzie i stylowi.
Zamurowało mnie.

Wróciłam do pokoju, dziewczyny siedziały na łóżkach w piżamach i malowały paznokcie. Ja jakos nie miałam nastroju, żeby do nich dołączyć. Wykapałam się, ubrałam w pizamę i położyłam ignorujac dociekliwe pytania Julie i Camille. Nie mogłam zasnąć. Myśl, że mogłabym być dziewczyną jednego ze swoich idoli, nie dawała mi spokoju. No bo to prawda Logan ma to czego bym chciała. Ale to nie wystarczy, żeby stworzyć idealny zwiazek...

Oj w następnym będzie się działo ;) a co myślicie o tym?

piątek, 24 maja 2013

EGfBTR 6 - Recording Studio and Handsome on 12.00

JOŁ JOŁ JOŁ!!! Co tam słychać ziomki? :DDDDDDDDDDDD
Dzisiaj się coś w pewnym sensie zacznie, ale nie powiem co ;D Na końcu zadam małe pytanko, ale spoko proste ;D
Miłego czytania:

Wysiadłysmy z limuzyny. Mężczyzna stojący po środku, rozłyżył ręce i zbliżył się do nas.
-Witam was w Los Angeles! Jestem Arthur Goodman
-Eeh... dzięki, a tak między nami to kim pan jest? - spytałam, najwyraźniej urok miasta troche wysuszył mi mózg. Zauważyłam jak Camille robi face palma i cichutko na nią warknęłam.
-Cóż, dobrze, zaprazszam do środka- rzekł ignorujac moje głupie pytanie i wchodząc do budynku.

Szlismy przez dlugi korytarz. Ściany miały uroczy bordowy kolor. Moment później Arthur zatrzymał się w holu, w którym stała kanapa, dwa fotele i stolik, my również staneliśmy. Goodman rozejrzał się.
-Gdzie Chewitt, Jackie?- zwrócił się do wysokiej brunetki, stojącej obok nirgo.
-Spóźnia się, jak zawsze, miał tu być godzinę temu, a ja nazywam się Jenny- odparła azjatka.
-Nie wydaje mi się. nIech ktoś zadzwoni po tego cholernego Chewitta
Nagle na Arthura wpadł jakiś młody, wysoki chłopak. Od razu wszystkie zaczęłyśmy zwracać na siebie jego uwagę, co skończyło się tym, że uśmiechnął się do nas i puścił oczko. A my momentalnie się zarumieniłyśmy. No co? Facet był piękny!
-Kim jesteś? Czemu tu jesteś? I czy widziałeś gdzieś Chewitta?- zaczął zadawać pytania, lekko rozgniewany Goodman.
-Jestem Jack, asystent pana Falcona, ide właśnie do niego, pan Chewitt jeszcze nie przyszedł- odparł przystojniak.
-Myślałem, że Davidowi asystuje Mel, nie ważne, idź już
Chłopak jednak przyjrzał się nam i powiedział:
-Może zamiast niepotrzebnie czekać na Chewitta, dasz im kogoś innego? Gerard co prawda jest dobry, ale z nich szyko gwiazd nie zrobi, one teraz potrzebują solidnej ręki, która sie nimi zajmie, a obecnie nie ma takiej roboty, kogoś bardziej zdyscyplinowanego, żebyś zarobił na nich miliony, a Chewitta zostaw dla bardziej odpowiedzialnych artystów.
-Wiesz co Joe
-Jack!
-Nie ważne, to jest niezły pomysł, gdzie jest Roxy?
-Na urlopie, powiedziała, że nie wróci przez najbliższe 2 tygodnie- odpowiedziała Jenny
-Falcon! Masz nowe zabawki!- wrzasnął Goodman po chwili zastanowienia. Jak na zawołanie w drzwiach stanął niski, gruby facet i gdy tylko nas zobaczył wszasnął na pradawnych bogów, długie i przeciągłe "NIEE!!!". Jednak po długiej kłótni, menadżer, zgodził się zostać naszym nowym menadżerem. Z tej radości zaczełyśmy biegać po korytarzach i piszczeć i przez przypadek wpadłyśmy do sali, na której trwała właśnie jakaś ważna konferencja. Ale wtopa...

Godzinę później Jenny zabrała nas do hotelu, powiedzieli nam, że nasze własne mieszkanka są jeszcze nie gotowe. Pokój miałyśmy na razie wspólny. Był cudny. Trzy śliczne łóżka dwuosobowe tuż obo siebie, wszystko w fuksji albo fiolecie. Podobało mi się tam. Dziewczyny zaczęły się rozpakowywać, mi jednak teraz nie chciało się zajmować walizkami. Wrócilam do studia. Nie wiedzieć czemu, czułam taką potrzebę. Jakby właśnie tam coś miało odmienić moje życie, ale to takie nie realne, ono już uległo zmianie i jest zajebiste!
-Kocham to miasto- szepnęłam sama do siebie. Nagle jednak coś usłyszałam. Te dźwięki nie dawały mi spokoju. Wydawały się być takie znajome. Zaczęłam biegać po korytarzach jak szalona w poszukiwaniu melodii. Ktoś śpiewał. Podeszłam do jednych drzwi. Wsluchałam się. NIe no nie wierzę! To nie mogą być oni! Drzwi były uchylone, więc ostrożnie zajrzałam przez szpare do środka, a to co zobaczyłam, na zawsze odmieniło moje życie i wywołało nagły przypływ szcczęścia...

A teraz pytanko: Co takiego/Kogo takiego Riv zobaczyła w pokoju? Piszcie w komentach jak myśłicie ;DDDDDDD

środa, 22 maja 2013

EGfBTR 5 - Conversion

Przepraszam za opóźnienie ;/ No, ale w końcu jest! pierwszy odcinek, odmieniajacy życie trzech zwykłych dziewczyn! TAM DAM DA DAM! haha :D Mało dialogów, duzo opisów i to nie tylko uczuć ;) Tytuł trafny bo od połowy zmieni się nastrój :) Jest też odrobinę dłuzszy niż zwykle, a teraz zapraszam:

Cały czas myślałam o dziwnym zachowaniu Romana, było mi przykro. Nasz związek nie zdążył się nawet zacząć, a już wszystko przepadło. Nie pocieszała mnie nawet myśl o tym, że lecimy do Los Angeles, spełnić marzenia. Miałyśmy tam spędzić 2 tygodnie, następnie wrócić do Polski, żeby ukończyć szkołę, a potem się zobaczy. Jak to rodzice potem wymyślą tysiąc pięćset sto dziewiędźset różnych warunków do spełnienia. Tia... To miał być pierwszy raz kiedy polecę samolotem, byłam taka podekscytowana! Wszystko jednak psuło wcześniejsze zachowanie Romana. To bolało. Dziewczyny bezskutecznie starały się mnie pocieszyć. Około 9.00 wsiadłyśmy na pokład samolotu.

Lot mijał spokojnie, no prawie, bo Kamila co chwila biegała do łazienki, a ja i Julia śmiałysmy się tak głośno, że co chwila uciszali nas obcy ludzie... hahah... Po mimo tego, było mi źle. Nawet się ze mną nie pożegnał. ale co tam! Moje marzenia właśnie się spełniają! I to jest najważniejsze! Jeżeli nie zadzwoni do mnie to trudno! On nie jest mi potrzebny! Teraz zamiast myśleć o jakimś frajerze, powinnam rozkoszować się widokiem zza okna! I tak też zrobiłam. Może i na zewnątrz padalo, ale tak było pieknie. Długi czas przyglądałam się kroplom deszczu na skrzydłach samolotu. Po pewnym czasie poczułam, że moje powieki robią się coraz cieższe, byłam taka zmeczona, przymknęłam oczy tylko na sekundę...

Otworzyłam oczy. Na dworze była piekna i słoneczna pogoda. Zupełnie inna niż w Polsce, taka jakaś piękniejsza i przyjemniejsza. Ktoś caly czas szturchał mnie w ramie. Julia.
-Zaraz lądujemy, więc zapnij pasy- powiedziała, a ja posłusznie to zrobiłam. Teraz tylko muszę się świetnie bawić. Być sobą, noo, szczęśliwą wersją siebie. przeciągnęłam się i ziewnęłam:
-Ahh...!
-Obudziłam cię?
-Tak, ale to dobrze, bo w innym razie obudziłabym się na podłodze
Zaśmiałyśmy się. Samolot wylądował, zebrałyśmy swoje rzeczy, a Kamila od razu wybiegła na zewnątrz.

Stanełyśmy oko w oko z nowym lepszym życiem. Los Angeles opromienione było słońcem z każdej strony. Gdzieniegdzie rosły palmy, co ja gadam!? Wszędzie rosły palmy! Na niebie nie było ani jednej chmurki, a słonce grzało tak, że od razu zrobiło sie gorąco! Jeszcze 5 minut temu byłam smutna, ale teraz moja twarz rozświetlał promienny usmiech. Byłam tu. Byłam w L.A! Zaczęłyśmy piszczeć jak szalone, a kiedy się uspokoiłyśmy, rozejrzałyśmy się. Kawałek dalej stał wysoki siwo włosy mężczyzna, w smokingu, białych rękawiczkach, trzymający kartkę z napisem "Mrs. Candy, Sugar, Carmel".
-To jeden z tych zarąbistych szoferów! I przyjechał tu po nas!
Natychmiast do niego podeszłyśmy.
-Cześć, jestem Riviera Candy, to jest Juliette Sugar i Camille Carmel- zaczęłam.
-Witam, zapraszam do środka, pan Goodman już czeka- odparł otwierając drzwi limuzyny. Tak, zapomniałam dodać, że stał obok czarnej LIMUZYNY!

Przemierzalismy ulice Los Angeles w limuzynie. Wszystko było takie piękne i wspaniałe. Czułam się tak, jakbym już była częścią tego miasta. To było cudowne uczucie. Co chwila na zmianę z dziewczynami, wychylałyśmy się przez szyberdach i machałyśmy rękoma pozdrawiając ludzi. Oni się uśmiechali, śmiali i machali do nas.
-WOO HOO! Jak się macie ludzie?! Kocham to miasto! Ruszam na podbój!- wrzeszczałam, oczywiscie po angielsku. Widok palm i tych wszystkich sklepów był niesamowity. Czułam sie taka szczęśliwa!

Po jakichś 20 minutach zatrzymaliśmy się pod dużym biurowcem. W jego drzwiach stał wysoki biznesmen (zapewne szef), a zanim kilku innych (zapewne podwładnych). Wysiadłyśmy z limuzyny i zaczęła się nasza wielka przygoda...

Podobało się? Komentujcie ;)

piątek, 17 maja 2013

EGfBTR 4 - the Worst Date Ever

Nie ma o czym truć za bardzo, więc powiem tylko, że nie długo dodam fotki bohaterów, a teraz zapraszam na nowiutki odcinek! Serio! ;)

Była 6.45. A ja nadal leżałam bez ruchu na łóżku. I nawet nie myślałam o tym żeby wstać. W końcu jednak podniosłam się. Ubrałam się w czarną sukienkę, skóraną kurtkę w tym samym kolorze i koturny. Do tego założyłam złotą biżuterię. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że dzisiaj jest ważny dzień. Roman. 7.40. Złapałam torbe i szybko wybiegłam z domu.

Lekcje minęły całkiem szybko. Tak jak zawsze były nudne. I tak jak zawsze nie pamiętam już co było na pierwszej lekcji. Na korytarzu spotkałam Romana, ale wymieniliśmy się tylko uśmiechami. cały dzień myślałam w co się uborę. Niestety nie było mi dane zrobić to w samotności...

W zapamiętaniu wyrzucałam rzeczy z szafy, kiedy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Pobiegłam otworzyć. Zobaczyłam Kamilę i Julię. Ehh...
-Cześć wam, co tu robicie?- spytałam nie ukrywając niezadowolenia.
-Chyba nie myślałaś, że pozwolimy ci ubierać się w samotności?
-Przez 2 sekundy miałam nadzieję, że jest innaczej...
-Ach, na żarty ci się zebrało?!
-Uwierzcie mi, że nie
Zaśmiałyśmy się. Przez 3 godziny wybierałyśmy jakiś sensowny strój. Zdecydowałyśmy, że założę różówe szorty, szarą bluzę z różową wieżą Eiffla i różowe sznurowane botki. Wyglądało to super. W końcu wyszłam z domu i poszłam na miejsce spotkania.

Byliśmy w kinie na jakimś romansie. Było całkiem fajnie.
-Jak ci się podobało?
-Film był niezły
-Wyglądasz super
Poczulam, że sie rumienię. hehe...
-Dzięki, ty też
Kiedy objął mnie i zaczął przyciagać do siebie, zadzwonił mój telefon... no cholera jasna! Odebrałam
-Halo?... Tat to ja... Naprawdę?... Nie wierzę!... Dziękuję!... tak, odezwiemy się... Do widzenia!
Rozmowa została przeprowadzona po angielsku i to po między mną, a menadżerem z Sony Music Entertainment! AAAAAAAAAAAAAAAAHHHH!!!!
-Roman! Jadę do LA!
-Co?!
-Chcą podpisać kontrakt płytowy!
Byłam taka szczęśłiwa, nagle poczuła, że nasze marzenia się spełniają!
-Nie, nie możesz! chcesz mnie tu zostawić?!
-Roman, o co ci chodzi?
-NIe chce mi się z tobą gadać, muszę iść!
Dlaczego był wściekły? Nie mogłam tego pojąć i w dodatku było mi smutno. O co mu chodzi? Myślałam, że mnie lubi... a jednak nie... Wracałam do domu w deszczu. czułam się okropnie, kompletna klapa...


I jak????? :)

wtorek, 14 maja 2013

EGfBTR 3 - New Boy

Joł! zanim zaproszę na nowy epizodzik to mam małe ogłoszenie, a mianowicie, Pati z bloga:
http://z-zycia-wziete-p-s.blogspot.com/
prosi o pomoc, głosujcie na nr. 4 na facebooku :
https://www.facebook.com/questions/162231380613666/
dawać ludzie i pomagać! A ja w tym czasie zapraszam na nowy odcinek :)

Tworzyłyśmy z dziewczynami zgraną ekipę, nagrałyśmy już nawet pierwszy teledysk do covera "Hollywood Hills". Nigdy pewnie byśmy tego nie dokonały gdyby nie pomoc naszych wiernych przyjaciół. Klip wyszedł super i co więcej, cieszył się dużą popularnością na you tubie. Byłyśmy coraz lepsze. Ale kiedy myślałam, że lepiej być nie może, pojawił się ON! Do naszej szkoły zaczął chodzić nowy chłopak. Wysoki i przystojny, o krótkich kasztanowych włosach i orzechowych oczach. Chciałam, ale nie potrafiłam do niego zagadać.
Podeszłam do Anety, dziewczyny, która zna w szkole wszystkich.
-To jest Roman, fajny gość- powiedziała, czym odebrała mi resztki odwagi.
-Baśka! Skup się, bujasz w obłokach! Tak jakby cię tu w ogóle nie było!- krzyczała Kamila, ale wcale się jej nie dziwiłam. Byłam zupełnie nie obecna. Ale naprawdę zależało mi na przygotowaniu piosenki "Time of Our Life" BTR-u.
-Tak wiem, macie rację, ale to przez tego Romana, on mi się podoba...
Dziewczyny wymieniły spojrzenia. Julia usiadła obok mnie, objęła ramieniem i teatralnie rzekła:
-Basio, Basio, teraz już nie jesteś taka jak dawniej, teraz jesteś kimś innym odważniejszym, jesteś... Rivierą Candy!
-Masz rację! Pójdę jutro do niego! I zagadam!
-Tak!
I rzeczywiście miała rację, byłam inna, Riviera była odważna!
Stałam za ścianą i obserwowałam Romana. Nie widział mnie i dobrze. Ale nie! Nie mogę się ukrywać! Jestem Riviera Candy! I jestem odważna! Pewnym krokiem podeszłam do niego.
-Cześć jestem Basia, ale możesz mi mówić Barbra, chodzę do 3c, a ty?
-Jestem Roman, ale możesz mi mówić Roman, chodzę do 3a, miło poznać
Zaczelismy się śmiać, no proszę czyli to jednak nie takie trudne xD
-Masz ochote gdzieś kiedyś wyjść?- pytając o to przygryzłam wargę z nerwów.
-Może być piątek?
-Jasne.
-Już nie mogę się doczekać
Była 22.31. Leżałam spokojnie w łóżku. Chciałam, żeby piątek nadszedł jak najszybciej, ale niestety była dopiero środa.
-Życie jest piękne- szepnęłam sama do siebie. Byłam bardzo szczęśliwa. Środa, czwartek i PIĄTEK. Chciałabym żeby czas płynął trochę szybciej. Żadne nerwy mnie nie gryzły. O nie. Jestem Wieczną Dziewczyną, u nas nie ma miejsca na takie pierdoły jak nerwy. Muszę przemyśłeć sprawy strojów. Każda z nas ma mieć swój niezwykły styl, musimy to obgadać. To jest początek czegoś wielkiego, przygody. Nie no, co ja gadam xD zwykła zabawa. No bo co żee niby zadzwoni zaraz jakiś menadżer i będzie chciał żebyśmy z nim kontrakt podpisały i pojechały do USA? NIe no, bez jaj. Życie nie jest aż tak łaskawe. Haha... nie no. Powinnam zachować choć odrobinę powagi. Z tym będzie ciężko. Jestem osobą z poczuciem humoru, powaga nie jest w moim stylu xD Ktoś kto urodził się dwa dni przed Halloween nie może być poważny, to nie idzie razem w parze. Łeee... czemu nie może już być piątek?! Ja bym tak straszniie chciała piątek!!
Eh, długo jeszcze tak się sobie użalałam, aż około 1.00 usnęłam, czyli mówiąc krótko urwał mi się film... xD

I co? Komentujcie pliiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiis ^^ 

sobota, 11 maja 2013

EGfBTR 2 - Third Missing Link

Hej, zapraszam na nowy odcinek, początki zawsze są trudne... ;/ ale jakoś to będzie! :D zapraszam was też przy okazji na bloga o BTR
http://btrhistories.blogspot.com/
A teraz nowy epizod :)

Mijał drugi tydzień od czasu założenia naszego duetu. Dogadywałyśmy się świetnie, ale brakowało nam czegoś. Niestety nie wiedziałyśmy czego. Na początek chciałysmy zrobić covera piosenki "Hollywood Hills" zespołu Sunrise Avenue.Dobrze nam w tym szło z synchronizacją i słowa już prawie na pamięć znałyśmy. Byłyśmy całkiem niezłe.
Julia również cieszyła się tym wszystkim, też miała nadzieję, że się przebijemy.
Mimo iż była dopiero 6 rano, ja nie spałam. Leżałam w łóżku i rozmyślałam. Hhmmm. Zaczyna się kolejny nudny dzień. Kolejny nie ciekawy wtorek. Polski, przerwa, biologia, przerwa, matematyka, przerwa, angielski, przerwa, historia, długa przerwa, wos, przerwa, francuski, przerwa, hiszpański, dom. Tak, nie mogło wydarzyć się nic ciekawego.

I miałam rację, dzień minął spokojnie i nudno. Takie pocieszenie, że przynajmniej teraz idę z Julią do mnie na próbe, a potem wpadnie Kami i idziemy do centrum handlowego.
-Zobaczysz, Harry jeszcze będzie moim mężęm!- zażartowała blondynka, po czym zaczęła śpiewać kawałek One Direction - Live While We're Young.
-Tak, a ja będę chodzić z Kendallem albo Jamesem, ale na koniec i tak wyjdę za mąż za Logana!- powiedziałam ironicznie, na co blondynka pokazała mi język.
-Zobaczysz, zobaczysz! Jeszcze im zawrócimy w głowach!
Szłyśmy do mojego domu tak śmiejąc się.

Miałyśmy wielki problem z zaśpiewaniem trzeciej zwrotki "Hollywood Hills", było słabo z synchronizacją. Starałyśmy się to doszlifować, aż do 16.00, kiedy to przyszła Kamila.
-Dziewczyny, co wy tak słabo wyglądacie? Idziemy na zakupy! To nie może być smutne!- piszczała. Taa... Kami się nigdy nie smuciła, jej twarz zawsze rozświetlał promienny uśmiech. Była taką wesołą osobą i za to była potocznie lubiana.
-Słabo nam idzie- mruknęła Julia, a ja przytaknęłam. Ruda podeszła do komputera.
-Śpiewacie "Hollywood Hills"? Super! To jest przecież proste!- piszczała, a po chwili zaczęła śpiewać. Ku naszemu zdziwieniu jej głos nie był piskliwy, nawet nie fałszowała.- long distance love doesn't work, all the miles beetwen getting lonely, no I don't wanna go, I don't wanna go- Miała talent. Poczułam, że ona ma w sobie to coś. To było to. Tego nam brakowało. Trzeciego ogniwa. I to Kamila nim była. Kiedy skończyła, natychmiast do niej doskoczyłyśmy.
-Kamila! Musisz do nas dołączyć!- wrzeszczałyśmy jedna przez drugą.
-Co? Że do zespołu? Nie, ja się nie nadaję
-Nie świruj Kami, jesteś świetna, potrzebujemy cię-starałam się ją przekonać. Julia potakiwała cały czas głową, ale po chwili dodała:
-Możemy być girlsbandem, Kami zgodź się!
-No dobra, spróbuje, jak się nazywa zespół?
Ja i Julia wymieniłyśmy znaczące spojrzenia, na co ruda zrobiła face palma.

Przez całą godzinę wymyślałyśmy idealną nazwę dla zespołu, ale nic nam nie przychodziło do głowy. Julia dla jaj proponowała Naked Foot (Nagie Stopy), Kamila Junglers', a ja Black Petals (Czarne Płatki). Byłyśmy w kropce. Po chwili jednak doznałam olsnienia. To musiało być coś dziewczęcego i z pazurem i trochę szalonego. MAM!
-Eternity Girls! (Wieczne Dziewczyny)
Dziewczyny spojrzały na mnie, a po chwili obie się uśmiechnęły.
-Mnie się podoba!
-Mnie również, ma w sobie to coś!
Wszystki razem się przytuliłyśmy. Udało nam się! Stworzyłyśmy zespół! I on tak jak my będzie wieczny...

I co? A wam podoba się ta nazwa? Komentujcie! ;)

piątek, 10 maja 2013

EGfBTR 1 - Only Dreams

Witam, zapraszam na mojego bloga, będę tu pisać opowiadanie o dziewczynach, które chcą spełnić marzenia, zakładają zespół, spotykają miłość i spełniają marzenia, a zatem zapraszam na pierwszy odcinek :D

Blask reflektorów, błysk cekinów, wiwaty. Wszystko to mnie otaczało, ale jedno w szczególności przykuło moją uwagę. Tuż przede mną stał wysoki, przystojny mężczyzna, wyciągajac dłoń w moim kierunku. Jego uśmiech błyszczał w ciemności. Nie widziałam twarzy, było za ciemno. Wyciągnęłam rękę, żeby mu ją podać.
~~~~
Otworzyłam oczy. Była 6.45. Wygramoliłam się z pościeli i powolnym krokiem poszłam w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się. Założyłam na siebie rurki miętowe w panterkę i czarny top, do tego złote kolczyki, turkusowy naszyjnik i czarne koturny. Zanim wyszłam z sypialni rozejrzałam się. Na ścianach wisiało kilka plakatów moich ulubionych zespołów: Paramore i Big Time Rush. Był też jeden z Psy. zawsze jak się im przyglądałam to przypominałam sobie o marzeniach muzycznych, których pewnie nigdy nie spełnie... ale pomarzyć wolno. Wziełam z lodówki kanapkę i butelkę z sokiem i wyszłam do szkoły.
Po korytarzu plątali się zaspani uczniowie, pragnący aby ten dzień jak najszybciej się skończył, na ich nieszczęście był poniedziałek. Bez skutecznie próbowałam przecisnąć się prze tłum do klasy. W końcu mi się to udało i ze znudzeniem usiadłam w ławce gotowa na kolejną porcję nudnej matematyki.

Na moje szczęście, te 45 minut zleciało całkiem szybko i wreszcie podczas przerwy mogłam iść pogadać z przyjaciółkami. Ledwo wyszłam z sali, a przed twarzą mignęło mi coś rudego, po chwili poczułam na plecach wielki ciężar. Kamila Febre.
-Basio jak dobrze cię widzieć!- piszczała ruda.
-I wzajemnie, Kami
Dziewczyna miała odwieczny problem z włosami, gdyż na głowie miała burzę rudych loków, których nie potrafiła okiełznać. Przypominała mi Meridę z filmu Disney'a. haha. Kamila była szalona, ale przyjaźniłyśmy się od 3 lat. Rozejrzałam się. Kawałek dalej pod ścianą stała Julia, Magda i Izka. Blondynka spojrzała na mnie i usmiechnęła się. Zamyśliłam się tak głęboko, że dopiero po chwili skapnęłam się, ze Kamila ciągnie mnie w strone sali.
-Co ty taka nie obecna?- spytała.
-Nie, nie ważne, idź do klasy
Ruda wzruszyła rękami i odeszła, po chwili ruszyłam za nią. W wejściu dołączyła do mnie Julia i z szerokim uśmiechem zapytała:
-To co, widzimy się po lekcjach?
-Tak, spoko- odparłam i zajęłam swoje miejsce w ławce.

Kiedy o 14.10 wyszłam ze szkolu, Julia już czekała. Poszłyśmy w stronę mojego domu.
Dobrze wiedziałam, że blondynka lubiła spiewać, a poza tym ja ją lubiłam, a ona mnie. Byłyśmy idealnym materiałem na założenie zespołu. I taki był plan.
-Julia...-zaczęłam- marzyłaś kiedyś o tym, żeby być piosenkarką?
To pytanie trochę ją zdziwiło, ale po chwili odpowiedziała:
-Kiedyś o tym myślałam, nadal myślę
-Super, bo ja również, chcesz założyć ze mną zespół?
Postanowiłam się nie cackać tylko walnąć prosto z mostu.
-Jasne, ale co bedziemy śpiewać?
-Na razie bedziemy robić covery, nazwe doda się później.
-Super
Przybiłyśmy sobie piątki, zaśmiałyśmy się, a ja włączyłam komputer. Musiałyśmy zacząć ćwiczyć. To nie takie proste. Trzeba wyćwiczyć głos, synchronizację, tekst i takie tam. Jednak, mam dobre przeczucia co do tego...

I co sądzicie? Podoba się ? :D