Because you have only one chance to change your life to eternal, you can have love, friends and fame, don't miss your chance.



czwartek, 17 października 2013

Assassin's Creed - Two Lifes : part one

Witajcie Asasyny i Żegnajcie Templariusze! Z okazji 1.000 wejść jest jednorazówka Hurrra !!!
Tym razem przeniesiemy się do Bostonu, MA za czasów Wojny o Niepodległość, brytyjscy kolonizatorzy, George Washington, bostońska herbatka, Synowie Wolności i te sprawy
Jak skończę to zamieszcze rysunek Riviery jako asasynki i jako damy. A na razie macie tu Connora Kenway'a
Postaram się jak najszybciej dodał też Riv. I naturalnie część 2 :) Wyszło trochę długie ale co tam XD zapraszam:

-Sir Logan Phillip Henderson II - ozwał się donośny głos, przywołujący Logana na sale bankietową. Chłopak wzdychając, przybrał dostojną pozę i powoli wszedł na salę. Moment później przedzierał się przez tłum w poszukiwaniu znajomych twarzy. Takie było życie, kiedy należało się do tak zwanej Kolonialnej Elitki. Bankiety były jednym z nie wielu miejsc do którego Czerwone Kubraki nie przychodziły, bo zwyczajnie nie mieli potrzeby. Logan jednak był czasem tym wszystkim trochę zmęczony. Za dużo obowiązków jak na jedną głowę.
W końcu wypatrzył w tłumie lorda Jamesa Davida Maslowa III i natychmiast pognał w jego kierunku.
-Witaj Loganie! -ucieszył się lord kiedy tylko spostrzegł Hendersona.
-Ach, Jamesie jak ci się podoba bal?
-To będzie niezwykły bal, zobaczysz
-Co planujesz, drogi kolego?
-Zamierzam się oświadczyć pięknej córce jednego z większych szych w mieście
-Zatem życzę powodzenia.
I natychmiast odszedł. Po chwili dostrzegł dziewczynę nie zwykle ładną. Myślał, że zaraz mu serce z piersi wyskoczy. Powoli podszedł do niej i zapytał:
-Witam, czy mogę prosić do tańca?
Dziewczyna nic nie powiedziała, tylko z tajemniczym uśmiechem podała mu rękę.
Tańczyli bardzo długo, Logan dowiedział się iż ma przyjemność z Rivierą Vanilleą Candelli I.
Po pewnym czasie jednak dziewczyna w wielkim pośpiechu, przeprosiła Hendersona i szybko uciekła.
* * * 
-Gadaj asasynie po co tu przyszedłeś?!- Johnny Hawkins nie krył złości i nienawiści, a widząc ból malujący się na twarzy Connora był jeszcze bardziej pewny zwycięstwa.
-Żeby skończyć twoje rządy Templariuszu!
-jak na razie to ty jesteś przyparty do muru z nożem na gardle
Po chwili z grymasem bólu na twarzy Johnny padł martwy na ziemię.
-Cieszę się, że wpadłaś - rzekł Connor do kobiety wyłaniającej się z cienia i wycierającej ostrze sprytnie ukryte w rękawie z krwi Hawkinsa.
-Taka zasada bractwa...
-Gdyby nie ty, to ja bym tak teraz leżał na ziemi zamiast niego.
Nagle usłyszeli czyjeś kroki i od razu się schowali. Po chwili do pokoju weszło 6 mężczyzn. 5 z nich było strażnikami. Natomiast szósty z przodu nazywał się Franklin Delgano. Jeden z gorszych templariuszy z Bostonu. Connor gestem pokazał swojej towarzyszce broni, żeby byli cicho, po czym jak cień zakładał się od tyłu i po cichu udusił jednego że strażników. Riviera powtórzyła jego ruch. Delgano jednak spostrzegł zasadzkę i rozkazał strażnikom atakować, sam natomiast uciekł.
-Ucieka nam! - krzyknął indianin
-Brawo za spostrzegawczość... - odparła dziewczyną i rzuciła się na dwóch anglików z ukrytym ostrzem. Connor natomiast zaczął walczyć z trzecim i ostatnim. Minutę później wszyscy trzej leżeli martwi.
-Connor ja...
-Idź ja go złapie.
-Dzięki.

-Drodzy przyjaciele - zaczął sam Stephen Joseph Candelli -mój drogi przyjaciel monsieur James David Maslow III ma bardzo ważne pytanie dla pewnej bardzo ważnej dla mnie i dla niego panienki, monsieur James?
-Madame Riviero Vanilleo Candelli I, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moja żoną? Liczę, że zgodzisz się i za chwilę spotkamy się w tłumie i odpowiesz mi
Po czym zszedł że sceny. Riviera natomiast podeszła do swojego ojca, była wściekła.
-Wiedziałeś o tym?!
-Córciu spokojnie
-Żadne spokojnie! Ja... ja nawet go nie znam!
-Był u nas wielokrotnie na kolacjach, tych na które nigdy nie przychodzisz
-Ja za niego nie wyjdę! Nie możesz mi rozkazać, nie jestem Catherine! Nie ta krew!
-więc sama go o tym zawiadom
-tak zrobię
Dziewczyna odszukała Jamesa w tłumie i natychmiast do niego podeszła.
-Monsieur James? - zaczęła -Jest mi niezmiernie przykro, ale nie mogę za pana wyjść, byłabym tylko ciężarem, zresztą nie jestem jeszcze gotowa na taki krok...
-Doskonale rozumiem... będą na ciebie czekał mademoiselle Candelli
Akurat arystokrata chciał zaprosić dziewczynę do tańca, kiedy to nagle z pomocą przyszedł jej znajomy indianin.
-Mogę prosić panią do tańca? - zapytał młodzieniec, na co Maslow oburzył się.
-Nie zauważył pan, że rozmawiamy?!
-Monsieur wybaczy...
Po czym natychmiast odeszła zostawiając zdenerwowanego chłopaka samego sobie.
-Connor, jak się tu dostałeś?
-Zapomniałaś, że byłem już w środku?
-No tak... co z Delgano?
-Był za szybki, nie miałem najmniejszych szans, jeszcze będzie nasz, zobaczysz...
Riviera i Connor długo tańczyli, w końcu jednak Connor musiał wracać do swojej osady i porozmawiać z Achillesem. Kiedy odszedł, do panienki Candelli podszedł sam Logan. Co tu dużo mówić Był jednym z przystojniejszych mężczyzn wśród kolonizatorów ameryki i w dodatku pochodził z bogatej rodziny. Wiele kobiet marzyło o ślubie z nim. Nic dziwnego.
-Madame Riviera, miło znów panienkę widzieć...
-I wzajemnie monsieur
-Może oddałaby mi panienka jeszcze jeden taniec?
Nagle w wielkim pośpiechu podbiegł do nich Connor i zwracając się do Riviery rzekł:
-Riviera, muszę ci coś jeszcze powiedzieć
-Co to za maniery żeby do panienki z wyższych sfer zwracać się ot tak po imieniu?!
-Ośmielam się twierdzić, że znam ja dłużej niż pan.
-Odejdź stąd indianinie, chcę jeszcze zatańczyć z panienką Candelli
Connor z obrażoną miną odszedł, a Riviera natychmiast za ni pobiegła mówiąc tylko jeszcze przed wyjściem do ojca:
-Idę do domu, będę spać, więc mi nie przeszkadzajcie!
Dziewczyna wybiegła z budynku i zaczęła się rozglądać za przyjacielem.
Po chwili dostrzegła go gdy chciał wsiąść na konia...

niedziela, 13 października 2013

EGfBTR 26 - Forbidden Love 1: Kiss which shouldn't be

Witajcie... coś mnie rozsadza od środka. Namówiłam koleżankę do założenia bloga, bo też pisze opowiadania.
Ciężko pracowałam nad wyglądem mojego bloga, a teraz... możecie sami porównać na 
http://wlasnydiabel.blogspot.com
A teraz bez przeciągania zapraszam na kolejny odcinek...

Logan czuł się już dobrze, nie miał ani kataru ani gorączki. Całe szczęście bo trochę się już martwiłam.
Z tego wszystkiego zapomniałam o tym co miałam zrobić.
Zbliżał się koniec roku szkolnego. Wreszcie. Za jakieś 2 tygodnie będę z powrotem w Los Angeles.
Wypadałoby się zacząć pakować. Ale to później.
Póki co byłam w szkole. Na szczęście to była ostatnia lekcja. Za chwilę wyjdę ze szkoły i zobaczę Logana. Byłam ślicznie ubrana:

Wcale nie dlatego, że spotkam Logana. Po prostu lubie ładnie wyglądać. 
Lekcja dłużyła się niemiłosiernie. Ale czego można się było spodziewać po matematyce...
W końcu zadzwonił dzwonek. Wybiegłam ze szkoły razem z Juliettą i Camillą. Ech... zapowiadało się na deszcz...
-Idziesz z nami? - spytała Cam
-nie, czekam na Logana- odparłam, byłam trochę zdziwiona, albowiem wyżej wymienionego jeszcze nie było.
-Hej, a pogadałaś z nim w końcu? - spytała Julls.
-był chory i zapomniałam, ale dzięki za przypomnienie.
-spoko.

Po chwili dziewczyn nie było, a ja siedziałam na schodach przed szkołą.
Kiedy po 10 minutach wciąż go nie było, zaczęłam się martwić. A 5 minut później było jeszcze gorzej. Zwłaszcza, że Logan nie odbierał telefonu.
Niebo zachmurzylo się tak bardzo, że zrobiło się ciemno i nawet trochę chłodno. 
Po chwili zaczęło padać.
I właśnie wtedy się wkurzyłam. Wstałam i pobiegłam w stronę parku. 
Biegłam alejkami starając się nie zmoknąć. W końcu jednak byłam trochę zmęczona. Zatrzymałam się pod drzewem i starałam się złapać oddech.
-Riv?! Riviera?! - usłyszałam, że ktoś mnie woła. Moment później obok mnie stał Logan. Był cały mokry, tak jak ja.
-co ty tu robisz?
-przepraszam, że nie przyjechałem, wytłumaczę ci to...
Wtedy był ten moment. Czułam to. Czułam, że muszę go o to zapytać.
-Logan... czy ty mnie nie chciałeś przez Jamesa...?
-Co? O czym mówisz? - starał się ukryć zakłopotanie.
-Ech... pytanie jest proste... Logan, czy czujesz coś do mnie?
Przez chwilę patrzył mi prosto w oczy, a po chwili zrobił coś czego nikt się nie spodziewał. 
Poszedł sobie XD
A tak na serio...
Jego usta ni stąd ni zowąd znalazły się na moich...

piątek, 11 października 2013

EGfBTR 25 - Sacrifice for Friend

Joł pisze do was prosto że szkoły i wgl to zapraszam na nowego bloga Angie ♥  a teraz totalnie nowy odcinek :D :

Szkoła zbliżała się ku końcowi. 2 miesiące z Loganem w Polsce minęły bardzo szybko. Moje świadectwo miało wyglądać całkiem nie najgorzej. Żadnej dwójki! Nawet z matmy! XD
W tej chwili jednak Logan był chory, a ja żeby mu podziękować, za pomoc w tym wszystkim, obiecałam, ze się nim zajmę. Poszłam z Julie do sklepu po lekarstwa.
-Dzięki że ze mną poszłaś
-Nie ma sprawy, wiesz, wydaje mi się że ty i Logan bardzo do siebie pasujecie
-Julie przestań, przyjaźnimy się
-bylibyście fajną parą
-Chodzę z Jamesem
-Coś po między wami zaszło
-nic podobnego
- a jednak...
-nic podobnego
-możesz mi powiedzieć
I właśnie wtedy powiedziałam jej wszystko. O pocałunku, o wszystkim, cieszbyłam się, że mogłam o tym komuś powiedzieć.
-teraz widzisz, dlaczego "ja i Logan" istnieje tylko w twojej wyobraźni.
-A nie pomyślałaś, że Logan to zrobił dla Jamesa? Są przyjaciółmi, a to wymaga poświęceń...
W mojej głowie zapaliła się mała żarówka. Może Logan naprawdę coś do mnie czuje, ale jego przyjaźń z Jamesem jest dla niego bardzo ważna i dlatego mnie odtrącił...
-Dzięki Julls, możesz mieć rację... muszę już iść...
-do zobaczenia później
-cześć
Jak najszybciej pognałam do "andelsa". Weszłam do pokoju Hendersona. Akurat spał. Wyglądał tak słodko. Usiadłam obok i zaczęłam mu mierzwić włosy.
-Dobry z ciebie przyjaciel, James ma szczęście, nie każdy byłby gotów do takich poświęceń...
Po chwili pochyliłam się i delikatnie pocałowałam go w czoło. Tak bardzo żałowałam niektórych decyzji..
Mam nadzieję, że Logan szybko wyzdrowieje i będę mogła z nim szczerze pogadać...

czwartek, 10 października 2013

EGfBTR 24 - The city is Ours

Helllo cały dzień dzisiaj męczyła ten odcinek więc mam nadzieję,dla że oceniacie moje starania :D

Pomoc Logana przynosiła niesamowite skutki. Czułam się coraz lepiej, a w szkole dostawałam lepsze oceny. Tak, jak wrócę do L.A. muszę podziękować Jamesowi.
Dzisiaj obiecałam Loganowi, ze pokaże mu "moje miasto". Wstałam założyłam taki czadowy strój:




Stanęłam przed oknem. Przed bramą zaparkował jakiś samochód (dobrze mi już znany), a po chwili wysiadł z niego Logan. Wzięłam torbę i krzycząc jeszcze rodzicom "cześć" wybiegłam z domu. Złapałam chłopaka za rękę i pociągnęła za sobą nawet się nie zatrzymując. Po chwili jednak on stanął przyciągając mnie do siebie.
-Dokąd tak biegniemy? Samochód jest tam!
-nie będziemy nim jechać. Pojedziemy naszym kochanym MPK ♥
-czy mam się bać?
-o tak.

Po 20 minutach wsiedliśmy do autobusu i pojechaliśmy do centrum handlowego manufaktura XD.
-Pokazując mi miasto postanowiłaś mi pokazać sklep?!
-to nie jest zwykłe centrum handlowe, to jest miejsce historyczne! Dawna fabryka tkanin Izraela Poznańskiego! Tam obok jest jego pałac!
-Czyli jednak czegoś się uczysz...
-BARDZO ŚMIESZNE.
-wiem o tym.
Weszliśmy do środka. Długi czas łaziliśmy bez celu. Kiedy zatrzymaliśmy się przed wystawą sklepu Swarovskiego, zobaczyłam cudowny różowy wisiorek w kształcie serca. Był piękny. Logan to chyba zauważył.
Potem poszliśmy do parku. Mieliśmy pecha, bo po 10 minutach zaatakowało nas stado fanek. Pchały się na Logana. Musiałam coś z tym zrobić.
-Hej dziewczyny! To nie jest ten Logan Henderson!
-Ej patrzcie! To jest Riviera Candy! dziewczyna Jamesa!
-Nie yyy...
-Chodzisz teraz z Loganem?
-Nie to nie tak! To nie jest Logan, a ja nie jestem Riviera.

W końcu udało się nam wykręcić. Fanki sobie poszły, a my mogliśmy wracać do domu.
-Widzisz ile fanów tu macie? A po mimo tego nigdy nie przyjechaliście tu na koncert...
-Chyba to zmienimy, ej, a... mam dla ciebie prezent...
-Serio?
Logan wyciągnął z kieszeni małe pudełeczko, dał mi je, a ja po otwarciu zobaczyłam to:
-Skąd wiedziałeś???
Nie mogłam w to uwierzyć, kupił mi ten wymarzony wisiorek!
-Wiedziałem
-Dziękuje!
Natychmiast go przytuliłam. Nie wiem czemu, ale w jego ramionach czułam się szczęśliwa i bezpieczna, mogło by już tak zostać. Chociaż nie, przecież to James był najważniejszy...

środa, 9 października 2013

09.10 - Juliette Sugar

UWAGA WSZYSCY!
Dzisiaj jest bardzo ważny dzień! Dokładnie 16 lat temu na świat przyszła Julka :) 
Lepiej wam znana jako Juliette Sugar :)
JULENCJO WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO! szczęścia pomyślności, prezentów, żeby ludzie w twoim otoczeniu cię lepiej traktowali, żebyś zapomniała o osobach takich jak W.N. i żeby nasza przyjaźń trwała wiecznie! Żebyśmy w końcu były sławne XD 
Spełnienia twoich marzeń
Życzy twoja
Basia :D


EGfBTR 24 - What we can't see...

Witam was :) mam nadzieję, że wkrótce będzie was tu trochę więcej ;) bo póki co jest tu trochę pusto, taka sytuacja, doszły mnie plotki o powstawaniu nowego bloga z opowiadaniami fantasy i zostałam poproszona o narysowanie kilku postaci :D nie długo napisze o tym więcej, a teraz zapraszam na nowy odcinek:

Ciężko wierzyć w coś czego się nie widziało, na przykład uczucia, nie jesteśmy w stanie ich zobaczyć, możemy je dostrzec, ale to trochę inaczej. Ciężko uwierzyć, że ktoś, dla kogo nie powinniśmy zbyt wiele znaczyć, pokonuje tysiące kilometrów, wyporzyczaja sobie samochód i rezerwuje pokój w hotelu, a to wszystko za własne pieniądze, tylko po to, żeby ci pomoc, żebyś mógł wrócić i spełnić marzenia. Tak, ciężko w to uwierzyć, wiem coś o tym, bo przecież Logan tu jest. I to jest tu dla mnie. Wypożyczył samochód po to, żeby mnie zawozić i przywozić ze szkoły. Taka jest potęga przyjaźni. Chociaż tego, czy robi to tylko i wyłącznie dla Jamesa, nie wiem, bo jak już mówiłam nie jesteśmy w stanie zobaczyć uczuć. Ale wszystko się od czegoś zaczyna, tak jak ta historia...

Około 6.05 zadzwonił mój budzik, naturalnie go wyłączyłam i poszłam spać. Jakieś 10 minut później leżałam na podłodze. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Logana.
-Logan co ty tu robisz?!
-Przyjechałem po ciebie - odparł z uśmiechem - a teraz ładnie połykamy tabletki i idziemy się ubrać...
Spojrzałam na niego z przerażeniem.
-Ale chyba pozwolisz mi iść samej do łazienki?!
-Hahah, póki jesteś dziewczyną Jamesa, ubierasz się sama.
-Uff... całe szczęście...
Ubrałam się w beżową bluzkę i szorty ze złotym paskiem :
Wyszłam z łazienki i zaczęłam się rozglądać za Loganem. Zeszłam na dół. Chłopak podszedł do mnie i podał mi moją torbę oraz kubek termniczny.
-Słyszałem, że nie lubisz kawy, ale kochasz kakao.
-Więc chciałeś mi zrobić na złość i przygotowałeś mi kawę
-Nie jestem taki.
-Mało słodkie...
-Następnym razem zrobię ci kawę, bo nie doceniasz moich starań.
-No już przepraszam, pyszne to kakao
Brunet zrobił ten swój niesamowity uśmiech, ja go odwzajemniłam i razem poszliśmy do jego tymczasowego samochodu. Byłam taka szczęśliwa, to wszystko było takie cudowne. To to się czuje jak ma się przyjaciela z prawdziwego zdarzenia. 
Nadal tylko nie rozumiałam, dlaczego?

Macie swoje hipotezy o do tego końcowego pytania? Jestem ich bardzo ciekawa XD
P.S. bloga będzie prowadzić moja koleżanka :)

wtorek, 8 października 2013

EGfBTR 23 - from far America comes help...

Hej hej :D zapraszam na totalnie nowy odcinek mam nadzieję, że go polubicie :D

Gdzieś tak o 15.20 byłam pod domem, szkoła to największe zło jakie kogokolwiek może spotkać. Zamiast więzień powinny być szkoły.
Ech...
Otworzyłem drzwi rzuciłam torbę pod ścianę i poszłam się napić. Żadnej demolki wszystko było na miejscu. Figurki kotów na kominku, roślinki w doniczkach, Logan na kanapie, telewizor na ścianie.
Wyszłam do kuchni i wzięłam łyk mleka.
ZARAZ WRÓĆ! LOGAN NA KANAPIE?!
Wbiegłam znów do salonu i ku mojemu ogromnemu zdziwieniu zobaczyłam szczerzącego się Logana.
-LOGAN CO TY TU ROBISZ?!
-Hahah, szybki masz zapłon
-Jak tu wszedleś?!
-Twoja mama mnie wpuściła, była przejazdem, ucieszyła się jak powiedziałem, że jestem twoim nowym darmowym korepetytorem.
Natychmiast poszłam zadzwonić do mamy. Nie mogłam uwierzyć w to co Logan mówił.
Mamo?... Co to jest?... Skąd on się tu wziął?!... Nie chce się z nim uczyć!... Ale!... Ale nie!... Dobra, ale nie będzie tu mieszkał?... Super... Cześć...
-Dobra Logan chyba masz szczęście...
-Ty też...
-O czym mówisz?
-Ciesz się, że nie zadzwoniłem od razu do Jamesa i mu nie powiedziałem o twoim kłamstwie.
Miałam wrażenie, że ziemia osuwa mi się spod nóg.
-Nie... nie wiem o czym mówisz...
-Nie powiedziałaś mu o chorobie, wiem od twojej mamy
-A czemu ty mu nie powiedziałeś?
-Bo wiedziałem, że miała swoje powody...
-Dzięki
-A tak przy okazji ładnie wygladasz
-Dzięki
Nic dziwnego, że to powiedział, miałam na sobie taki słodki zestaw:
-Ech...
-Co teraz zamierzasz?
-Cóż, pomogę ci i z nauką i z chorobą 
-Tak, dzięki.
Nie wiem dlaczego, ale jak go zobaczyłam w moim salonie to aż się w duszy udmiechnęłam. Pokonał tysiące kilometrów, żeby tu przyjechać, to takie... niezwykłe...

Taka sytuacja :D

poniedziałek, 7 października 2013

EGfBTR 22 - Meanwhile in L.A. ~ by Logan

Witam, witam! Miałam pewne rozplanowanie odcinków do końca października, ale raczej nie uda mi się zrealizować,jak więc zrobię HALLOWEENOWĄ jednorazówkę, a swoje HALLOWEEN  będą mieli w odpowiednim czasie (EG i BTR)  
No a dzisiaj odcinek Logana, zapraszam :D

Znalazłem sobie dziewczynę. Tak jakoś przypadkiem. Nazywa się Angelica Simons. Jest uroczą blondynką, o zielonych oczach. Może i nie dokońca jest dziewczyną moich marzeń, bo ta która nią była, jest zajęta, a ja nie mogłem nic zrobić, bo ona kochała mojego przyjaciela, to by było nie w porządku. On pierwszy powiedział, że ona mu się podoba. Musiałem się z tym pogodzić. Nie ważne,w że to bolało. Zraniłem ją, dla niego. Musiałem zapomnieć, zapomnieć o niej, o jej delikatnych ustach, czekoladowych oczach, o tym słodkim uśmiechu. Przecież była szczęśliwa, a wraz z nią mój przyjaciel.
Może i Angelica była sztuczna i próżna, ale miałem nadzieję, że uda mi się zapomnieć o Niej. Myślę, że ją zraniłem, po tamtym, pocałowałem ją i było wspaniale, niczego nie żałuję,w zrobiłbym to jeszcze raz, nawet jeżeli jest 4 lata młodsza. Ech u gwiazd wszystko jest możliwe i chociaż tyle dobrze.. chociaż 4 to nie tak dużo...
Wszedłem do sali prób, chłopcy już tam czekali. Na szczęście Falcona jeszcze nie było
-Logan! Spóźniłeś się - przywitał mnie Kendall.
-Coś mnie zatrzymało...
-A co? - za ciekawił się Carlos.
-Nie ważne
-Dobra! Przestańcie gadać i zacznijcie śpiewać! - przerwał nam Falcon wchodząc do pokoju - mamy 2 miesiące zanim wrócą Eternity Girls i tego czasu będzie znacznie mniej.
Po chwili zaczęliśmy ćwiczyć nową piosenkę "Stuck". Strasznie mi kiepsko szło, bo przez te słowa, myślałem o tej, o której nie powinienem. To bardzo bolało.
W przerwie podszedł do mnie James.
-Ej, Logan stary, widzę, że coś nie gra, czyżbyś się zakochał?w
-Za dobrze mnie znasz...
-No to która ma to szczęście?
-Yyy... wiesz James...
Na moje szczęście Falcon natychmiast kazał nam wrócić do pracy, a jak tylko skończyliśmy i mogliśmy iść do domów, szybko uciekłem do samochodu, tak żeby tylko James mnie nie dogonił.

Wieczorem siedziałem sobie spokojnie w domu i patrzyłem w krystaliczną tafle wody w basenie. Przypomniało mi się jak ona do niego wpadła, było trochę śmiesznie.
Po kilku minutach ktoś zadzwonił do drzwi. James.
-stary musisz mi pomóc!

Następnego dnia czekałem spokojnie w domu, aż Angelica przyjdzie i powiem jej, że wyjeżdżam na trochę do innej dziewczyny. Byłem trochę poddenerwowany.
W końcu przyszła.
-Logan kochanie, wiem, że chciałeś mi coś powiedzieć, ale ponieważ się śpieszę, to powiem to szybko, jadę do domu, do Portland, więc papa! - mówiła strasznie szybko, jednak ogólny sens wyłapałem, nawet nie musiałem nic mówić, bo przecież ona się niczego nie dowie! ŻYCIE JEST PIĘKNE...

No i jak wam się podoba? Możecie se zgadywać kim jest Ona. :D

niedziela, 6 października 2013

EGfBTR 21 - Truth or Lie?

Halo halo :D Dotrzymuje obietnicy :) nowy odcinek jjuż skończony, mam nadzieję, że się wam spodoba :)

Siedziałam tak sparaliżowana. Nie mogłam uwierzyć, że James zadzwonił do mnie przez skype'a. Miałam pewność, że to był on, siedział tak przed kamerką, szeroko się uśmiechając.
-James?! Ale... ale skąd ty masz mój numer?
-Niespodzianka!- wrząsnęła Ally, przytulając mnie.
-ale, ale jak wy to zrobiłyście?
-byłaś taka smutna i nieobecna,pisze a to jest taki mały prezent!
-Dziękuje!
-a teraz wybacz, ale muszę iść posiedzieć w salonie.
Przewróciłam oczami i wróciłam do rozmowy z Jamesem.
-James tak się cieszę, że cię widzę, nawet na ekranie.
-Misterny plan Julietty i Camille i tej której imienia nie znam...
-To Ally
-w każdym razie, ich plan był świetny. Kiedy wyjechałaś zdałem sobie sprawę, że totalnie zapomniałem, o jakiejkolwiek możliwości kontaktowania się z tobą.
-Tak wiem
Kilka ładnych godzin minęło nam na rozmowie, ale wcale tego nie żałuję. To był dobrze spędzony czas.
Niestety musiałam mu powiedzieć... powiedzieć, że prawdopodobnie już się nie zobaczymy, że nie przyjadę do Los Angeles.
-James...- zaczęłam nie pewnie, a jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił, na taki bardziej w stylu dziecka, spodziewającego się kary - nie przyjadę do Los Angeles...
-Co?! Ale dlaczego?!
Nie mogłam mu powiedzieć. Jako wierna rusherka i jednocześnie dziewczyna Jamesa Maslowa, wiedziałam dobrze, że zaraz zacznie się martwić. Musiałam skłamać. Nie, przecież związek opiera się na zaufaniu, musiałam powiedzieć prawdę...
-James, nie będę kłamać... moje oceny na świadectwie nie zapowiadają się dobrze, więc rodzice powiedzieli, że nigdzie nie pojadę...
-nie, nie, nie! Zobaczysz pojedziesz do L.A.! Ułożysz sobie świetne życie gwiazdy popu! Zobaczysz! Muszę lecieć!
I natychmiast zniknął z ekranu. Miałam pewne obawy...
-Dlaczego go okłamałaś? - odezwał się ktoś tuż za moimi  plecami. Natychmiast się odwróciłam. Ally.
-A co miałam powiedzieć? Wiem, że źle zrobiłam, ale nie chciałam go martwić, a moje oceny i tak nie są najlepsze.
-hah, jasne, powinna powiedzieć mu prawdę
-i zrobię to, ale nie teraz.
Miałam drobne wyrzuty sumienia, bałam sie co Jamesowi skoczy do głowy. Mam nadzieję, że nic głupiego...

No i jak ten odcinek? Jak myślicie co Jamesowi skoczy do głowy? ;>

piątek, 4 października 2013

EGfBTR 20 - Plan ~ by Ally

Wrzucam dziś kolejny odcinek, bo tak jakoś wena przyszła ;D  zresztą ten poprzedni strasznie krótki wyszedł, a tak nie może być xp będę częściej wrzucać, a przynajmniej się postaram,szeroko no, a teraz bez większego pitolenia, zapraszam :D :

Od kiedy dowiedziałam się o chorobie mojej najlepszej przyjaciółki, Baśki, o tym, że nie pojedzie do Los Angeles i nie spełni marzeń, miałam wrażenie, że z każdym dniem było z nią coraz gorzej. Nie mogłam dopuścić do tego, że zamknie się w sobie i wróci do tych wszystkich problemów, które miała, o których zapomniała dzięki muzyce, wiedziałam, że bardzo chciała znów zobaczyć Jamesa, ale co mogłam zrobić?!
Z moich informacji wynikało, że od powrotu nie miała z nim kontaktu. Może to by jej pomogło! Tylko jak niby miałam zdobyć numer albo cokolwiek do Jamesa Maslowa z BTR??!!
... ... ... ... ...
WIEM!!!!!!!!!!!!!!
... ... ... ... ...

Następnego dnia o 15.00 poszłam pod gimnazjum w którym Baśka się uczyła. Tak jak przypuszczałam, spotkałam tam wychodzące już Kamilę i Julię. Odrobinę się zdziwiły na mój widok. Ale to nie ważne.
Podczas drogi powrotnej opowiedziałam im swój plan, w punktach.
1. Kamila używając sprytu, niepostrzeżenie weźmie telefon, Baśki, w celu ustalenia numeru telefonu Jamesa.
2. Julia skontaktuje się z Jamesem, objaśni mu całą tę sytuację (nie mówiąc o chorobie) i poprosi o coś w rodzaju skype'a.
3. Doprowadzę do ich rozmowy.
Dziewczyny natychmiast zgodziły się na to. One również martwiły się o naszą przyjaciółkę.

Dzień później plan został wcielony w życie. James był odrobinę zdziwiony tym telefonem, ale bardzo chciał pomóc swojej "Rivierze", widać było, że mu na niej zależało.
James miał zadzwonić na video chatcie i zrobić jej niespodziankę, a ja miałam ja przekonać do odebrania.
Kiedy wszystko było już gotowe, przyszłam do niej do domu,niej jak zawsze zresztą. Siedziała przed komputerem. IDEALNIE. Miała włączonego skype'a. JESZCZE LEPIEJ.
Po paru minutach zadzwonił ktoś, kogo nie znała. ŚWIETNIE.
-Odbierz! Możemy se jaja z ludzi porobić! - powiedziałam
-No nie wiem...
-Dawaj!
Widziałam w jej oczach, że wygrałam. ODEBRAŁA.
Na ekranie pojawił się szeroko uśmiechnięty James, a Baśka z niedowierzaniem przyglądała się mu.
ZWYCIĘSTWO.

EGfBTR 19 - there are always obstacles...

No wreszcie skończony! Zapraszam na nowy odcinek :D
!Poprawiłam odcinek jest trochę dłuższy, nie wiem czemu wcześniej mi się nie zapisało :/!

Weszłam pod prysznic. Odkręciłam gorącą wodę. Było mi tak dobrze...
Po 10 minutach, chciałam wyjść, ale poczułam,czy że strasznie mi się kręci w głowie. Zamknęła na moment oczy. Było ciemno, ale miałam wrażenie, że wszystko wiruje.
...
Czułam ciepłą wodę, lejącą się prosto na moją twarz. Powoli otworzyłam oczy. Leżałam na podłodze, cała łazienka była zalana. Trzęsłam się. Szybko weszłam z powrotem pod prysznic i wyłączyłam wodę.
Powoli wstałam, zrobiło mi się nie dobrze, oparłam się o ścianę i starałam się nie zwymiotować. Na moment znowu przymknęłam oczy, a kiedy je otworzyłam znów leżałam na podłodze. Byłam tym przerażona, a moi rodzice jeszcze bardziej.

Później okazało się, że to przez chorobę. Miałam problem z koncentracją, mniej jadłam i nie spałam. Często bolała mnie głowa.
Szkoda tylko, że nie chciałam się leczyć...

Pewnego dnia, do mojego pokoju weszła mama i powiedziała:
-córeczko, przykro mi ale nie możesz pojechać do L.A. ...
-CO??!! Ale dlaczego??!!
-bo masz problem...
- tak mam! Bo nie pozwalacie mi jechać do Los Angeles i nie wiem dlaczego!
-przykro mi, ale taką decyzję podjęliśmy... spróbuj ją zmienić...
Miałam wrażenie, że tona kamieni spadła mi na głowę... czegoś albo kogoś mi brakowało...

No.


czwartek, 3 października 2013

Dodałam zdjęcia bohaterów!

EGfBTR 18 - come back... my Sheaperd XD

Hello! Przepraszam za długą nieobecność, ale nie byłam w stanie pisać :( postaram sie teraz częśćiej dodawać
Wkrótce dodam zdjęcia bohaterów, a teraz zapraszam na nowy odcinek :)  

Wstawał normalny dzień. Czułam się zwyczajnie. Był nawet przyjemny poranek. No może z wyjątkiem tego, że za godzinę miałam być w szkole, a praca domowa z matmy nawet nie tknięta...
Powoli zwlekłam się z łóżka i poszłam do łazienki.  Umyłam się i ubrałam w uroczą, różową sukienkę i brązowe kozaki. Ubranie wyjątkowe, bo sukienkę, przywiozłam z Los Angeles, a wybrała ją Jessica (pamiętacie uroczą przyjaciółkę Kendalla?)

Przed wyjściem spisałam połowę pracy domowej z internetu, hah. Drugą połowę spiszę w szkole.

Po jakichś 20 minutach dotarłam do szkoły. Lekcje były nudne, ale wszyscy znajomi tak jakoś patrzyli na mnie, Julę i Camille. Byłyśmy w L.A. tylko dwa tygodnie i już jesteśmy sławne? Nie, to nie możliwe.

Kiedy wyszłam ze szkoły i skierowałam się w stronę domu, podbiegła do mnie Agata, koleżanka z klasy.
-Hej! Dlaczego nic nie mówiłaś?!- krzyknęła
-O czym ty mówisz? - byłam trochę zdziwiona
-O twoim chłopaku!
Agata wyciągnęła z torby gazetkę i pokazała mi jej okładkę. Był tam James i byłam ja, trochę niżej po lewej była Camilla i Julie, a po prawej Logan, Kendall i Carlos.
-Ale, ale, ale kiedy oni zrobili te zdjęcia???
-Hah, paparazzi są wszędzie, pewnie teraz robią ci zdjęcia, żeby dać nagłówek "przyszłe gwiazdy w szkole!"
-Ciekawe jak to wyglada u Jamesa...
-On na pewno jest do takich rzeczy przyzwyczajony
-Obyś miała rację...

10 minut po powrocie do domu, ktoś zapukał do drzwi. Oczywiście wiedziałam kto to był. Ally.
Moja najlepsza przyjaciółka Allyson "Ally" Sheaperd (z Baltimore), urocza blondynka, gapiaca sie przez 23h na dobę w ekran telefonu. Ally całe dnie uwielbiała siedzieć u mnie w domu. Hah. Kocham ja <3
Kiedy tylko otworzyła jej drzwi, kiedy rzuciła mi się w ramiona i nie chciała puścić, wtedy zrozumiałam jak bardzo będzie mi jej brakować jak wyjadę do stanów. tak bardzo będę za nią tęsknić.
Dzięki niej zrozumiałam, kim jestem, wróciłam...

No i jak? :D