Zapraszam was na druga i ostanią część mojej pierwszej jednorazówki. Mam nadzieję, że się wam spodoba, a zatem TA DAM:
Moje słone łzy kapały na koszulę chłopaka, który trzymał mnie w ojęciach i obserwował mnie z zainteresowaniem. Wiedziałam to, bo czułam jak jego wzrok analizował każdy mój ruch. Dopiero po chwili odważyłam się spojrzeć mu w twarz. Był bardzo przystojny. Miał ciemno brązowe włosy i ciemne, piękne oczy. Był wysoki i uroczy. Łał.
-Wszystko w porządku?- spytał po chwili.
-Tak, tak... nie
-Nie martw się, wszystkie problemy w końcu same się rozwiązują
-Taa... jasne
-Chcesz o tym pogadać?
-Nie
-Więc słucham
Opowiedziałam mu o wszystkim co ostatnimy czasy się spieprzyło, o Andrei, Juliette i Victorii, o tym wszystkim co mnie boli, a on słuchał w zamyśleniu. Nawet nie zauważyłam, że przeszliśmy cały park. Za każdym razem próbował mnie jakoś pocieszyć, ale na marne.
-Mam pewien pomysł, chodź ze mną- zaproponował po chwili Logan, bo tak się owy chłopak nazywał, jak się okazało.
Weszliśmy do ogromnego studia nagraniowego. Byłam tym zachwycona.
-Ale po co...?- wydukałam nadal nie mogąc uwierzyć w to gdzie jestem, a Logan tylko się zaśmiał.
-Wiesz, kiedy mam jakiś problem, przychodzę tu i śpiewam o nim, ty też spróbuj.
-Dobrze.
Zza grubej szyby przyglądałam się jak mój nowy przyjaciel włącza sprzęt. Nie pewnie trzymałam mikrofon. I czekałam na jakiś znak, że mogę zacząć, chociaż nawet nie wiedziałam jak. Kiedy takowy znak nadszedł, wzięłam się w garść i zaczęłam śpiewać.
Słowa wypływały z moich ust bez opamiętania. Chyba nawet obraziłam kogoś w pewnym momencie, ale to mnie teraz nie interesowało.
...Breake, breake, breake my soul
We're stay together
I don't think so
That's your decision, I hope wrong...
Kiedy skończyłam Logan zaczął klaskać. Tego się niespodziewałam. Nawet nie sądziłam, że potrafię wymyślić piosenkę!-To było niesamowite
-Dzięki i w ogóle dziękuję ci za pomoc
-Nie ma sprawy, chcesz się jutro spotkać?
-Jasne.
Weszłam na teren szkoły. Tej cholernej szkoły. Ku mojemu zdziwieniu o mur opierał się uśmiechniety Logan.
-I jak humor dzisiaj?- zapytał, witając mnie buziakiem w policzek.
-Całkiem, całkiem
Zaczeliśmy rozmawiać, kiedy nagle skapnęłam się, że jest 5 mnut po dzwonku, a ja mam teraz matmę. Od razu pobiegłam do klasy. Wszyscy jeszcze stali i się rozpakowywali.
-Przepraszam za spóźnienie!- wrzasnęłam, otwierajac drzwi.
-Proszę jej wybaczyć, zagadałem ją pod szkołą- dodał Logan, kóry znikąd wyrósł za mną. Wszyscy od razu zaczeli szeptać i chichotać. I tak całą lekcje.
Na przerwie wyszłam przed szkołę, gdzie chłopak już czekał.
-Muszę ci coś powiedzieć- zaczął, a ja spojrzałam na niego pytająco.- Może i znamy się ledwo dwa dni, ale to były najpiękniejsze dwa dni mojego życia?
-Co chcesz przez to powiedzieć?- spytałam, zauwżyłam, że przez okna obserwuje nas cała moja klasa.
-Riviero Candy, kocham cię!
Nie wiedziałam co powiedzieć, więc po prostu przyciągnęłam go do siebie i namiętnie pocałowałam. NAJWSPANIALSZA CHWILA W CAŁYM MOIM ŻYCIU!
Potem jednak musiałam wrócić do klasy, nie obyło się bez ciekawskich pytań i drobnych zazdrosci ze strony kilku dziewczyn, ale najważniejsze jest to, że kocham Logana, jesteśmy ze sobą drugi miesiąc, jesteśmy szczęśliwi, a ja coraz żadziej jestem smutna. Tak więc, tak, jest ktoś taki, na tym dzikim świecie, kto pokona wszystkie twoje problemy, jego imie to Miłość...
Jak wrażenia? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz