Because you have only one chance to change your life to eternal, you can have love, friends and fame, don't miss your chance.



poniedziałek, 10 czerwca 2013

EGfBTR 14 - Jokes

JOŁ JOŁ!  Byłam dzisiaj u dentysty (strasznie ich nie lubię xP) i okazało się, że jak słyszę "Windows Down" to wgl. nie zauważam, że mi coś z zębami robią xD
No, ale dosyć pitolenia. Zapraszam na nowy odcinek:

Kończył się pierwszy tydzien w Los Angeles. Jesteśmy prawie w połowie. Robi mi się niedobrze na myśl o powrocie do domu. Po prostu wolałam zostać tu z Jamesem i chłopakami. Zakumplowałam się bliżej z Kendallem, a z Loganem sytuacja jest nadal nie jasna. Teraz pora na Carlosa.
Śmiało podeszłam do chłopaka stojacego zaledwie metr ode mnie.
-Cześć Carlos, co słychać?
-O hej Riviera, piszę sobie z przyjaciółką z Wenezueli, a u ciebie?
-Piszę sobie z przyjacielem z Londynu
Zaśmialiśmy się.
-Lubisz robić kawały?
-No ba! Kocham!
-To chodź ze mną.
Carlos wziął kubek z lodem i podszedł do stojącego tyłem Logana. Delikatnie i po cichu wrzucił zawartość kubka za koszulę Hendersona. Ten natychmiast zaczął wrzeszczeć i skakać. Ahahahaha to było takie zabawne xD Padaliśmy ze śmiechu na podłogę, Logi bluzgał jak szewc. Nie wiedziałam, że gość zna tyle nie odpowiednich słów. Najbardziej rozbawiły mnie jego ruchy. Można powiedzieć, że tańczył xD
-Nieźle, teraz moja kolej
Złapałam sztucznego robaka (prawdziwego bym nie tknęła, bo się boję), podeszłam do jakiejś szatynki trzymającej talerz z kanapką i kiedy nie patrzyła, ja wrzuciłam jej robaka do jedzenia. Jak tylko go spostrzegła, zaczęła wrzeszczeć, a talerz wylądował na podłodze.
-Klasyka! Haha!

Zabawa była świetna. Robiliśmy kawały każdemu kogo spotkaliśmy w studiu. Za każdym razem otrzymywaliśmy zamierzony efekt. Było tak zabawnie! Dawno się tak dobrze nie bawiłam! No i udało mi się zakumplować z Carlosem, co wcale nie było trudne.
-Ci ludzie nie mają z nami szans!
-No!
Tarzaliśmy się ze śmiechu. Było tak zabawnie, że nawet nie zauwarzyliśmy jak stanęła przed nami grupa wściekłych ludzi.
-Oou...!
Wszyscy którym zrobiliśmy dzisiaj kawał.
Natychmiast zaczeliśmy uciekać.
Po mimo iż biegliśmy bardzo szybko i cały czas skręcaliśmy w różne korytarze, to i tak ci ludzie cały czas deptali nam po piętach. Cholera.

Nie widziałam nikogo bięgnącego za mną, więc postanowiłam się schować w schowku na miotły. Tak, żeby przeczekać całą tą aferę.
Delikatnie otworzyłam drzwi i patrząc czy nikt mnie nie widzi, weszłam do środka.
Na moje nieszczęście ktoś od razu złapał mnie za rękę. Carlos.
-Widzieli cię?
-Nie.
-Uff
I w tym właśnie momencie, drzwi się otworzyły, a my zostaliśmy wyciągnięci ze schowka przez grupę wkurzonych ludzi.

Wolę nie mówic jak dla mnie i Carlosa skończył się ten dzień...

Jak dla mnie to kara się nam należała, ale się do tego nie przyznam xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz